09 stycznia 2015

(Za)gruba akceptacja siebie


Ostatnio dość popularne jest dzielenie się informacjami jak to super ekstra spędzamy czas na joggingach, siłowniach, solariach. Jak wspaniale troszczymy się o siebie, próbujemy nowe drogie kosmetyki, nowe diety.
A wszystko po to by, dobrze się czuć, bo dobrze się wygląda. Problem polega na tym, że tak rozpoczyna się niebezpieczna spirala, wartościujemy siebie poprzez własny wizerunek. Tego wymaga od nas rzeczywistość, świat,
w którym żyjemy, tymczasem u podłoża takiego błędnego myślenia leży brak akceptacji i miłości do siebie, głęboko skrywane kompleksy czy zapomniane zranienia. Zranienia poprzez np. złe sowa słyszane od rodziców czy innych bliskich nam ludzi. Zranienia przez odrzucenie w szkole i brak pomocy i wsparcia dorosłych. Takie rzeczy odbijają się na późniejszej dorosłości. A wracając do akceptacji Marta trafnie zauważyła „funkcjonujemy całościowo”. Zaakceptujmy siebie, bo każdy z nas jest dobry! Mamy krzywy nos, zeza, nadwagę, czy wyglądamy jak wieszak...
ale cóż z tego skoro każdy jest dobry i piękny!
Czy to próżność? Czy nasze chrześcijańsko-(niemal)purytańskie podejście nie narzuca nam, że to złe chcieć się doskonalić również w wyglądzie zewnętrznym? Choćby właśnie poprawiając swoją urodę. Otóż nie! Mamy za zadanie dbać o siebie, o swoje ciało i duszę, czyli malując się, chodząc do fryzjera, biegając czy stosując dietę nie możemy zapomnieć o rozwoju poprzez czytanie, film, teatr, podróże, poznawanie nowych ludzi, udział w ciekawych prelekcjach itp. Co Ty robisz, aby rozwijać siebie?
JA właśnie zaczynam walkę o zdrowie i wagę. Nie chodzi o błędne podejście do wagi i odchudzanie się „z kości na ości” jak to jest dziś w modzie. Tu chodzi o moje zdrowie o sprawność kręgosłupa i kolan, aby móc chodzić po górach czy na dłuższe, piesze wycieczki i aby normalnie funkcjonować. Oprócz diety, codzienne ćwiczenia w domu i wyjście na dłuższy spacer. Nie mam wagi, ale pomiary będę robić centymetrem co tydzień i zobaczymy jaki będzie rezultat. Poniżej zdjęcie sprzed około 1,5 miesiąca.


1stycznia dokonałam mierzenia, dziś o 3 cm mniej, ale to może być mylne, bo np. utrata wody może powodować zmniejszenie tu i ówdzie obwodów ;)
Na zakończenie chcę się jeszcze podzielić wrażeniami po wczorajszym spacerze. Spacer...to może być mylące dla niektórych. O 17.00 wyruszyliśmy z kijkami trekingowymi, ciepło ubrani na 10,5 km wędrówkę za miasto koło poligonu. Niby nic, ale przez 3/4 drogi nie ma oświetlenia lamp miejskich i dodatkowo cały czas towarzyszył nam silny wiatr (ok30km/h). Ach, cudowne uczucie wspólnego zmęczenia!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz